Jako wieloletni cyklista nie jestem zażartym wrogiem pojazdów poruszających się po ścieżkach rowerowych, choć wolałbym te napędzane siłą mięśni, bo jeżdżą wolniej i ostrożniej: najbardziej niepokoją mnie obywatele pędzący bez opamiętania na jednym elektrycznym kole, które za bardzo stabilne nie jest, a zatrzymać go szybko się nie da.
Narzekałem kiedyś, że władze miasta stołecznego usiłują utrudnić mieszkańcom życie, zwężając ulice, żeby kierowcy i pasażerowie aut mieli trudniej. Dziś dostrzegam, że nie chodzi tylko o niechęć wobec samochodów, ale także wobec pieszych. Krótko mówiąc: najwyraźniej wyborczym targetem pana prezydenta Warszawy są wyłącznie elektryczni użytkownicy ścieżek rowerowych – czyli ci, którzy zostawiają największy (przepraszam za użycie tego głupawego określenia) ślad węglowy, bo wiadomo, jak się w Polsce produkuje prąd.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/662915-hulaj-noga-piekla-nie-mawariaci-na-pojazdach-elektrycznych