Odezwał się ruski pilot śmigłowca, który uprowadził maszynę i wylądował nią na lotnisku w Połtawie.
Okazuje się, jak przypuszczano, że lotnik był w zmowie z wywiadem wojskowym Ukrainy (HUR). Według relacji przedstawiciela Głównego Zarządu Wywiadu Andrija Jusowa na wspólnej konferencji z pilotem Maksimem Kuźminowem wyjaśniło się, że HUR przez pół roku wspólnie z pilotem organizował akcję uprowadzenia na Ukrainę helikoptera Mi-8 AMTSH. Przed wylotem z Federacji Moskiewskiej ewakuowano nawet jego rodzinę. Maszyna wykonała lot pomiędzy dwiema bazami lotniczymi – 300 km za linię frontu – i przewiozła jeszcze części do myśliwców Su-27 i Su-30 SM. Śmigłowiec jest w świetnym stanie (nówka sztuka), a operacja nosiła kryptonim „Sikorka”. Dzielny pilot chce teraz pomagać Siłom Zbrojnym Ukrainy, uważa…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/662016-ogniem-na-wprost-gdy-dowodca-ma-kota