„Składam tu, w Sopocie, moim rodzinnym Sopocie, to uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach, po zwycięstwie, pojadę i te pieniądze odblokuję, i wszyscy to odczujemy” – zadeklarował tydzień temu Donald Tusk. Skoro pieniądze te odblokuje, to można domniemywać, że wcześniej je zablokował. Pieniądze należne nam w ramach KPO, funduszu, na który składała się również Polska, zostały uzależnione od tego, kto w naszym kraju wygra wybory. Inni dawno już je dostali, ale w stosunku do nas potraktowano je jako zapłatę za wybór „właściwej” władzy. Można domyślać się, że takiej, która będzie wygodna dla rządzącego UE układu. Skoro Tusk jest tak pewny, że może składać przyrzeczenie, oznacza to, że dogadał się ze swoimi kompanami z KE, którzy zapłacą za jego wybór. Co mówi nam to o UE?
Dokładnie to,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/661088-tusk-czyli-mozna-wszystko-berlinsko-brukselski-lider