Zapewne lada moment prezydent ogłosi datę wyborów jesiennych i kampania ruszy na całego. Pojawią się banery, na słupach i latarniach zawisną portrety kandydatów, każda z partii zadba o reklamę w mediach. Co rusz będziemy oglądać debaty, dyskusje, żarliwe spory.
Czas kampanii to czas liderów, a dokładnie frontmanów poszczególnych partii. Każdy z nich dba nie tylko o własny sukces, lecz także chce wprowadzić do parlamentu jak największą liczbę partyjnych pobratymców. O ile frontmani są jeszcze jakoś tam atrakcyjni i przykuwają uwagę publiki, to ci, którym torują drogę do polskiego areopagu, już niekoniecznie. Przez otwarte drzwi przez elokwentnych liderów lada moment wejdą miernoty, ludzie bez pomysłów, amatorzy poselskich diet i przywilejów, zwykli karierowicze, z których niejeden odbył…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/657459-igrzyska-frontmanow-lokomotywy-i-wagony