To miał być anglojęzyczny debiut Paolo Genovese z amerykańską obsadą na pokładzie. Pandemia pokrzyżowała plany i zamiast Nowego Jorku, rzymianin Genovese po raz kolejny opowiada o swoich rodakach na ulicach Wiecznego Miasta.
Robi to w specyficznym dla siebie stylu, który coraz mocniej różni go od bardziej utytułowanych kolegów, jak Paolo Sorrentino, Matteo Garrone, Nanni Moretti czy Giuseppe Tornatore. Genovese rozwija swoją autorską koncepcję magicznego realizmu, który jest ukąszony na dodatek ciekawą duchową percepcją.
Oparty na książce samego Genovese „Pierwszy dzień mojego życia” opowiada o kilku (niedoszłych?) samobójcach, którzy spotykają na swojej drodze tajemniczego mężczyznę (Toni Servillo). Namawia on ich do zawarcia paktu, polegającego na tym, że przez tydzień będą oni podróżować…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/655698-lukasz-adamski-poleca-pierwszy-dzien-mojego-zycia