W ostatnich latach mamy w kinie modę na opowieści o wojnie klasowej, o czym już nieraz pisałem w tej rubryce. Kino zawsze tę kwestię eksploatowało, ale w ostatniej dekadzie klasowa walka na ekranie pojawiła się w każdym filmowym gatunku (patrz: „Joker” i „Snowpiercer”).
W Hollywood została ona połączona do tego z kwestią rasową i genderową, co często dawało nieznośny efekt. Bracia Dardenne’owie stali jednak zawsze po innej stronie w swoim socjalistycznym marszu przez kulturę. Wielka polityka ich nigdy nie interesowała. Oni wolą wyjść na ulicę.
Dwukrotni belgijscy zdobywcy Złotej Palmy w Cannes („Rosetta” i „Dziecko”) spoglądają od początku kariery w stronę kina Vittorio De Siki i mogą śmiało stanąć obok europejskich mistrzów społecznych moralitetów, jak Mike Leigh czy Ken Loach. A może…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/650171-tori-i-lokita-rasowe-spoleczne-kino