Churchill mawiał, że kapitalizm to nierównomierny podział dóbr, a komunizm to równomierny podział nędzy. Słowa te sprawdzają się szczególnie na przykładzie Wenezueli, gdzie w 1999 r. wybory wygrał marksista Hugo Chávez.
Choć zmarł on w 2013 r, do dziś rządzą tam jego następcy. Kiedy lewica obejmowała władzę, 42 proc. mieszkańców kraju żyło poniżej granicy ubóstwa. Obecnie w takiej sytuacji znajduje się aż 96 proc. populacji. A wszystko to za sprawą systemu gospodarczego, który wdrożyli rewolucyjni socjaliści. W ten sposób najbogatsze w XX w. państwo Ameryki Łacińskiej, dysponujące jednymi z największych na świecie złóż ropy naftowej, znalazło się na progu katastrofy nie tylko ekonomicznej, lecz także humanitarnej. Miliony Wenezuelczyków uciekły do sąsiednich krajów, ratując się nie tylko przed nędzą, lecz nawet głodem. W ciągu ostatniego półwiecza jest to największa zapaść gospodarcza na świecie, porównywalna jedynie z sytuacją w państwach ogarniętych wojną.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/648391-panstwo-milionerow