Ukraina jest poletkiem doświadczalnym, na którym ma się okazać, w jakim stopniu Bruksela może ubezwłasnowolnić kluczowe instytucje ustrojowe państwa znajdującego się w politycznym potrzasku.
Sąd Konstytucyjny Ukrainy (KSU) to polityczna kwadratura koła, co rusz wpędzająca władze w Kijowie w coraz to nowe tarapaty. Mimo zwycięstwa Majdanu w 2014 r. w ciągu następnych lat sąd ów był de facto kontrolowany przez stronników dawnego, filomoskiewskiego reżimu. Wyniesiony do władzy przez Majdan prezydent Poroszenko nie znalazł albo też nie chciał znaleźć sposobu na poradzenie sobie z tym problemem. I w końcu nic w tym dziwnego, skoro było jasne, że w dzisiejszych czasach każda próba przeprowadzenia czystki wśród sędziów musi się skończyć potężną awanturą i oskarżeniami rządu o zamach na fundamenty…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/646382-siodmy-czlonek-czyli-rzecz-o-suwerennosci-ukrainy