Jedna z aktualnych spraw nie daje mi spokoju i nie bardzo wiem, jak ją zrozumieć. Może owo niezrozumienie być skutkiem mojej ograniczonej wiedzy o ekonomii, rolnictwie, handlu. Ale może też być oznaką dryfowania świata w nieznanym i niebezpiecznym kierunku.
Chodzi o zboże i produkty rolne, a właściwie o ich znaczący nadmiar, powodujący zaognienia na linii rząd–rolnicy. Okazało się bowiem, że mamy za dużo żywności, że produkujemy jej zbyt wiele, że nie jesteśmy w stanie skonsumować tego, co produkujemy. Mamy kryzys nadprodukcji. I nie idzie tu o nadprodukcję luksusów, czyli dóbr niekoniecznych do przeżycia, ale o nadprodukcję produktów podstawowych, takich jak zboże, warzywa, drób. Martwimy się, że mamy ich za dużo. A zmartwienie to jest tak wielkie, że rząd posuwa się do ogłoszenia państwowego skupu interwencyjnego. Tym samym naprawia własne błędy, których skutkiem był nadimport zboża i innych produktów od ukraińskich korporacji rolniczych.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/643831-ardanowski-wroc-to-cos-wiecej-jak-interes-to-racja-stanu