Wiadomo od stuleci, że mamy problemy z sąsiadami. Przed rokiem mocno zaktywizował się nieobliczalny agresor wschodni. W porywie imperialnego amoku morduje Ukrainę. Zachodni sąsiad poczuł się osamotniony i porzucony.
Już tak było zaawansowane gazowo-naftowe imperium Nord Stream, rury poukładane, miliardy zaksięgowane. Już planowano wspólną paradę zwycięstwa jak w Brześciu w 1939 r. Pięknie wtedy się prezentowały Wehrmacht z Armią Czerwoną, sierp i młot z hakenkreuzem. I raptem sprawa się rypła, co trafiło akurat na świeżego kanclerza. Ten biedaczyna o charyzmie spłoszonego chomika na wszelki wypadek nie podejmował żadnych decyzji, wierząc Putinowi, że po tygodniu Kijów się podda.
Drugi rok wojny przetacza się po stepach akermańskich i końca nie widać, bo Ukraińcy nie chcą już żyć w ruskim…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/643817-oddac-tuska-niemcom-co-dwie-kanclerskie-glowy-to-nie-jedna