Często z małymi dziećmi chodziłam na spacer na warszawską starówkę, mieszkaliśmy niedaleko i zawsze wstępowaliśmy do akademickiego kościoła św. Anny, z którym byłam związana jeszcze na studiach. Tam zaraz przy wejściu jest duży, przejmujący krucyfiks.
Pewnego razu mój trzyletni synek, stojący pod krzyżem obok mnie, podniósł głowę i wpatrując się w Jezusa, zaczął głośno płakać. „Dlaczego płaczesz?” – zapytałam cicho. Odpowiedział: „Bo Jezus tak cierpi”. Od tej pory klękam pod tym krzyżem i staram się zobaczyć cierpiącego Jezusa z takiej perspektywy jak wówczas to małe dziecko. Za każdym razem trudno mi powstrzymać łzy. Dzisiaj córka i syn są już dorośli, ale na zawsze pozostali wierni temu cierpiącemu Jezusowi, zapamiętanemu z dzieciństwa. Jesteśmy tacy, jakie są nasze domy rodzinne.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/640987-alleluja-idea-cierpienia