Kanciasta sylwetka i prawie 70 ton żywej wagi. Silnik o mocy 1500 KM z automatyczną skrzynią biegów. 10 takich stalowych potworów ustawiło się w linii na skraju strzelnicy dla czołgów na poligonie. To słynne amerykańskie Abramsy wypożyczone przez US Army Wojsku Polskiemu do szkolenia naszych pancerniaków. Pojechałem do podpoznańskiego Biedruska zobaczyć, jak im idzie.
Dziś w programie szkolenia zgrywanie głównego karabinu maszynowego dowódcy z armatą, czyli tzw. zerowanie i strzelanie do tarcz z odległości 400–900 m z CROWS-a (Common Remotely-Operated Weapons Station) – zdalnie sterowanej wieżyczki uzbrojonej w karabin maszynowy M2HB kalibru 12,7 mm. Trwa jeszcze odprawa załóg. Amerykańscy instruktorzy udzielają czołgistom ostatnich wyjaśnień. Po chwili wszyscy ruszają w stronę maszyn. Zaraz rozpocznie się strzelanie.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/640851-zanim-przyjada-nasze-abramsy