Są takie historie, które trzeba opowiadać, bo muszą być spisane czyny i rozmowy. Dlatego przywołam historię jedynych kilkudziesięciu minut, które spędziłem na jedynym w moim życiu spotkaniu z Głównym Demiurgiem III RP.
Otóż w 1994 r. po raz pierwszy trafiłem – na krótko – do pracy w „Jedynce” TVP, gdzie byłem zastępcą mojego wspaniałego kolegi Piotra Zaremby. Odpowiadałem za publicystykę polityczną.
Doświadczenie było jedyne w swoim rodzaju, bo podówczas Telewizja Polska była pełna postkomunistycznych intrygantów, których zawodową metodą było donosicielstwo, kłamstwo i manipulacja – i nie myślę o przekazie, który serwowali widzom (choć to też), ale o sposobie robienia kariery. Spotkanie z ludźmi telewizji – także z tymi, którzy powoływali się na swoje sympatie do Solidarności – było niezastąpione i pozwoliło mi szybciej dojrzeć, więcej zrozumieć.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/637945-pomieszanie-dobrego-i-zlego-myslenie-o-dziennikarstwie