Do opisania propagandy Kremla brakuje punktów odniesienia w sumieniu czy rozumie. Kończą się miary pozwalające ocenić poziom zła i bredni.
Być może sedno zetknięcia się ze złem absolutnym odkryła Hannah Arendt, gdy relacjonując proces Eichmanna w Jerozolimie, ukuła termin „banalność zła”. W jednym z listów do filozofa Gershoma Scholema pisała:
[Zło] urąga myśli, gdyż myśl próbuje dotrzeć na pewną głębokość, sięgnąć do korzeni. Gdy zaś zajmie się złem, jałowieje, bo dotyka nicości. Na tym polega banalność zła
Arendt pisze o nieistnieniu ducha, o nicości. Ale banalność zła ma też swój wymiar fizyczny. Przed sądem w 1961 r. stanął urzędnik od transportu, który wyliczał, ile wagonów trzeba, by tyle i tyle ludzi z takich i takich miejsc przewieźć tam, gdzie zostaną zabici. Sprawny logistyk…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/629195-zlo-i-blazenstwa-czyli-propaganda-raszystow