100 lat temu zamordowano Gabriela Narutowicza. Pierwszy prezydent Rzeczypospolitej stał się ofiarą radykalnej nagonki politycznej, która w zderzeniu z nastrojami ulicy zakończyła się zbrodnią. Eligiusz Niewiadomski był tylko ostatnim jej elementem.
Prezydent przyjechał w samo południe. Na schodach Zachęty kłębił się już spory tłum odwiedzających, a bezpośrednio przed drzwiami czekali już na niego prezes Karol Kozłowski wraz z wiceprezesem Edwardem Okuniem. Było też wiele innych sław. Julian Tuwim, Wojciech Kossak, Kazimiera Iłłakowiczówna… Był nawet gen. Józef Haller, co akurat było dziwne, bo nowego prezydenta szczerze nie znosił i dawał temu wyraz dość niecenzuralnymi jak na swoją rangę epitetami.
Prezydent jednak zdawał się tego nie dostrzegać. Z rąk prezesów wziął katalog wystawy…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/625798-zacheta-do-zabijanianiewiadomski-zabil-poniewaz-czul-misje