Klimat i atmosfera Parlamentu Europejskiego (zarówno w Strasburgu, jak i Brukseli) przy każdej wizycie działa na mnie depresyjnie. Wyobrażam sobie, że tak musiały wyglądać turnusy w pionierskim obozie Artek na Krymie. W każdym zakątku tego gmachu człowiek styka się z jakąś kampanią naprawczą i reedukacyjną, jest świadkiem „walki” z kryjącym się za każdym rogiem faszyzmem, jest mu wmawiane ciągłe poczucie winy, że za mało zrobił dla postępu ludzkości i dobra planety.
Ale najgorsze są dominujący infantylizm i poczucie upupienia każdego. Naprawdę na tym tle polski Sejm jest oazą wolności i powagi, a posłowie są traktowani jak godni szacunku reprezentanci wyborców. W Brukseli i Strasburgu poseł de facto nie jest traktowany jako czyjkolwiek przedstawiciel, ale element wielkiego projektu. Dostał…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/623805-dwie-minuty-ktore-zapamietamy-gorzka-prawda