Sytuacja na froncie. Odcinek słobodziański. Płynie tam rzeka Oskoł. Z północy na południe.
Kilkanaście kilometrów na zachód równolegle do niej przebiega granica obwodu charkowskiego z bantustanem Ługandy (tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej). Ukraińcy wypchnęli Moskala do samej linii granicznej i siły, które przekroczyły Oskoł na południu, połączyły się z wojskami idącymi z północy po opanowaniu Kupiańska. Charkowszczyzna jest już wolna i dzicz, zamiast wiać za Ural, gdzie jej miejsce, kombinuje, jak utrzymać teraz Ługandę. A to zadanie nie jest łatwe. Jedna ekipa Sił Zbrojnych Ukrainy – ta znad rzeki Oskoł – idzie na Starobielsk, a ci, którzy dali Ruskom w skórę w Iziumie, posuwają się równolegle na wschód południową trasą. Wszystko po to, żeby odciąć od północy Siewierodonieck i Lisiczańsk, czyli miasta, o które armia Putina biła się ponad dwa miesiące.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/617524-ogniem-na-wprost-czerwona-kalina-i-kalesony