Tym razem temat będzie mocno niszowy, co więcej pro domo sua, czyli o edytorach i redaktorach, jak zwał, tak zwał.
O ludziach, którzy zajmują się przede wszystkim poprawianiem tekstów przysłanych przez autorów do redakcji. Niekiedy wręcz ich pisaniem na nowo – my, edytorzy, znamy autorów o wielkich nazwiskach, którzy potrafią zamiast tekstu przysłać „sałatkę”. Trzeba ją zrozumieć, przepisać ludzkim językiem, a nawet znaleźć i poprawić błędy faktograficzne.
Ale tym razem nie o poprawianiu tekstów, ale o „drugiej linii” pracy redaktorów, czyli o „wlewaniu” tekstów na kolumny i w szpalty (laicy niech sobie wygooglują nomenklaturę). Kiedy byłem reporterem, lekceważyłem tę część edytorskiej roboty, kiedy sam zostałem edytorem, zacząłem rozumieć, że to swego rodzaju sztuka. Że obowiązują w niej pewne zasady estetyki, które powodują, że jedne gazety da się czytać z przyjemnością, a inne tylko z obowiązku.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/617519-prawda-nigdy-nie-lezy-posrodku-media-psieja-swiat-psieje