Jerzy Urban jest już po drugiej stronie i trudno sądzić, by było mu do śmiechu. Śmierć obnaża wszelkie błazeństwa, zdziera każdą maskę.
Ci, którzy żegnają go z sentymentem, piszą o inteligencji, ciętym piórze, skłonności do prowokacji i rozrywkowym charakterze. Z punktu widzenia spraw najważniejszych, w tym z punktu widzenia naszego narodowego i państwowego trwania, prezentował to, co najbardziej nikczemne i najbardziej szkodliwe. Był uosobieniem wszystkich plag, które spadły na nasze społeczeństwo, poczynając od 13 grudnia 1981 r.
Tak naprawdę uosabiał to, co najgorsze zarówno w PRL, jak i w III RP. Za komuny cynizm, pogardę i przemoc, po przełomie nihilizm i niszczenie najważniejszych podstaw naszego społecznego trwania.
W początkach lat 90. do swoich komunistycznych podłości…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/617504-urban-uosabial-to-co-najgorsze