Siedem lat temu napisałem o buncie narodów. Chodziło o narastanie sprzeciwu wobec dyktatu establishmentu, który w krajach zachodnich zmienił demokrację w oligarchię, czyli władzę nielicznych w swoim interesie, i nadał jej nazwę demokracji liberalnej. Można by uznać, że przez te kilka lat bunt nie przerodził się w trwałe zjawisko zachodniej polityki, a jaskółki na Węgrzech, w Polsce czy w USA (wybór Trumpa) nie obudziły wiosny. Procesy takie należy obserwować jednak w dłuższych przedziałach czasowych. Ostatnio mamy do czynienia z kolejnymi faktami, które demonstrują, że narody Europy nie położyły jeszcze uszu po sobie i nie podporządkowały się w pełni nowej władzy i jej ideologii.
W zeszłym roku Marine Le Pen przegrała wprawdzie z urzędującym Emmanuelem Macronem, ale zdobyła najwyższe poparcie,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/616636-bunt-narodow-cd-najsilniejsi-bracia-wlosi