Majne damen und majne heren, będę mówił po polsku, ponieważ myślę po prostu, że tak jest lepiej. Zwłaszcza iż – jak wiecie – kieruję swe słowa głównie do mieszkańców waszego wschodniego sąsiada, gdzie ludzie jeszcze ciągle, jak za czasów Marii Konopnickiej (możecie nie znać), wolą polski od niemieckiego.
To ta nasza, a może bardziej ich, ich liebe dich, odwieczna nadwiślańska zawiść, że Niemcom tak się udało. Sam niejednokrotnie byłem celem niewybrednych ataków, a nawet pytań o rodzinne korzenie. Ale dziś muszę – dosłownie muszę, bo wolałbym się nie urodzić, niż mówić takie słowa ludziom, którzy wynieśli mnie na stanowiska w Unii Europejskiej – zwrócić wam krytyczną uwagę, a nawet, nie bójmy się tych słów, pogrozić paluszkiem. Czynię to jednak wyłącznie wskutek refleksji nad sondażami…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/615678-cud-w-poczdamie-nie-wstydzic-sie-przemowienia