Gdy Donald Tusk i Władimir Putin spacerowali po sopockim molo, wielu się zastanawiało, o czym to panowie rozprawiają. Było to 1 września 2009 r., gdy ówczesny polski premier przyklepał umowę gazową z Gazpromem na najbliższe ćwierć wieku.
Potwierdziliśmy sobie, że gaz w relacjach polsko-rosyjskich nie powinien być przedmiotem polityki, lecz wyłącznie dobrze pojętego wspólnego interesu
– zapewniał Tusk na konferencji prasowej. Wszystko działo się trzy lata po uruchomieniu budowy niemiecko-rosyjskiego gazociągu północnego Nord Stream, dwa lata od pierwszego exposé Tuska, w którym ogłosił, że „chce dialogu z Rosją taką, jaka ona jest” i rok po rosyjskiej agresji na Gruzję. Taki był wówczas klimat, że dogmaty polityki zagranicznej rządu były dwa: Rosja jest dobra, a Niemcy jeszcze bardziej.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/614813-tych-faktow-nie-zamieciecie-punkty-wspolne-po-i-kremla