Obserwacja nomenklatury partyjnej śpiewającej Międzynarodówkę było specyficznym doświadczeniem czasów PRL. Uczestnicy kolejnych transmitowanych w mediach plenów, zjazdów czy kongresów zaczynali je i kończyli w ten sam sposób, tzn. wstawali i na baczność, choć nie całkiem zgodnym chórem, intonowali tę pieśń napisaną w czasie Komuny Paryskiej.
Grubasy o spasionych gębach, spośród których wyróżniał się śledzienniczo chudy Jaruzelski ryczały groźnie: „powstańcie, których dręczy głód”, dostarczając obserwatorom niezapomnianych doznań estetycznych. „Wyklęty powstań ludu ziemi” – zawodziły nadęte typy z nadania Moskwy zarządzające Polską.
W zachodniej Europie odkryłem, że jest jeszcze całkiem spora grupa ludzi, którzy Międzynarodówkę śpiewają z własnej, nieprzymuszonej woli. W państwach…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/613935-dwie-miedzynarodowki-brutalna-witalnosc-i-jej-zanik