Odkąd moje dzieci chodzą do szkół, co roku jest jakaś nowa panika: a to strajk nauczycieli, a to zdalne nauczanie. I co roku, jak gdyby nigdy nic, dzieci przechodzą z klasy do klasy.
Wakacje, wakacje i po wakacjach. I jak co roku przed rozpoczęciem roku szkolnego – panika. Najpierw ta medialna.
Po pierwsze, że zabraknie nauczycieli. Jak co roku. Ale w tym roku to już tak na serio. Bo inflacja, bo szalejące ceny energii, bo nauczyciele masowo rzucą robotę. Gdzieś już teraz brakuje 3 tys. nauczycieli, gdzieś brakuje 2 tys. No i w tym roku masowo będą odchodzić. A potem nauczyciele biorą nadgodziny, zastępstwa i lepiej lub gorzej jakoś udaje się przetrwać rok.
Po drugie, że nowa matura. W tym roku po raz pierwszy do egzaminu dojrzałości przystąpi młodzież, która będzie kończyła czteroletnie liceum.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/613060-wrzesniowa-panika-kiedys-1-wrzesnia-byl-taki-przyjemny