Polacy mają gdzieś w tyle głowy zakodowaną nieufność wobec władzy. Każdej władzy. Zabory, okupacja, pół wieku komuny – te opresje wykształciły w nas gen podejrzliwości i sprzeciwu wobec rządzących. Kimkolwiek by oni byli.
Po 1989 r., gdy po okrągłostołowym dogadaniu się „czerwonych” z „różowymi” odzyskaliśmy (teoretycznie) wolność, ludzie nie do końca dowierzali nowej władzy. Cóż, wychodzące na jaw dowody sprzeniewierzenia, zdrady (kazus Lecha Wałęsy: od bohatera po donosiciela) nie sprzyjały wzrostowi społecznego zaufania. Kolejne wybory Polaków oscylowały od lewa do prawa (AWS, SLD-PSL, PC, PO-PSL, PiS). Generowane odgórnie ostre podziały: polityczne (komuchy – konserwa), genderowe (heteroseksualni– LGBTQ i coś tam), religijne (wierzący – antyklerykalni), pandemiczne (szczepionkowcy…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/612229-zaufanie-narodu-buduje-sie-latami