25 września 1939 r. 400 niemieckich samolotów w ciągu kilkunastu godzin zrzuciło na Warszawę 630 ton bomb – burzących, ale głównie zapalających. Był to wtedy największy nalot dywanowy w dziejach świata. Liczby ofiar nie dało się oszacować.
Początkowo mieszkańcy Warszawy nie byli zaskoczeni. Już 5 września mjr Zdzisław Żórawski zanotował w swoim dzienniku:
Szybko przyzwyczailiśmy się do nowej postaci wojny. Trwa ona przecież zaledwie kilka dni, a nikt sobie nie wyobraża, aby mogła się odbywać bez zjawienia się samolotów, przejmującego śpiewu syren alarmowych, wybuchów bomb, hałasu dział przeciwlotniczych. Stało się to normalnym fragmentem naszego życia”. W dniu, w którym to napisał, odbyły się „tylko trzy naloty, i to na odległe krańce miasta – śródmieście nie przechodziło nawet alarmu i zwykły ruch Warszawy trwał jak za czasów pokoju.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/612173-lany-poniedzialek-skala-zniszczen