Im dłużej tam jestem, tym bardziej to wszystko wydaje się snem. Czy naprawdę w 2022 r., w bardzo dużym europejskim kraju, tuż za naszą wschodnią granicą, w wojennych zmaganiach wracają obrazy z 1914 i 1939 r., czy okrucieństwa sprzed dziesiątków lat, zbrodnie nazizmu mogą dziać się naprawdę tak blisko nas?
30 maja biegniemy do schronu. Jest środek nocy, chwila po 2.00, ale miasto nie śpi. Wokoło huczą rosyjskie rakiety, a odpowiada im ukraińska artyleria. Po prawej płoną bloki, w które trafił pocisk, słychać jęki ludzi, a my – ukraińscy żołnierze i polski dziennikarz – biegniemy pochyleni, by nic nas przypadkiem nie trafiło. Gdzieś już to widziałem – może w opisach Romana Bratnego o powstaniu warszawskim, może czytałem coś podobnego we wspomnieniach z obrony Warszawy w naszym polskim wrześniu 1939 r.? Jeśli tej nocy się nie boję, to przez niewiarę – to nie może dziać się naprawdę, to jak serial w internecie, który wyłączę jednym kliknięciem, zgasną pożary, umilkną krzyki.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/612159-jak-naprawde-jest-na-froncie-fosfor-i-bomby-kastetowe