Wizję upadku dekadenckiego Zachodu zastąpił komunizmem – mitem odrodzenia idącego ze Wschodu. Rewolucja oferująca totalne zniszczenie pochłonęła i jego, wtrącając w otchłań więzień i łagrów. Był przekonany, że katorga i ciężka choroba, której doświadczył, były pokutą za przyjęcie komunistycznej wiary. Aleksander Wat skończył tragicznie, ale wcześniej pętający go komunizm „rozbił się o atom duszy”.
Z powodu ciężkiej choroby (zespół opuszkowy Wallenberga), wywołującej nawracające, silne bóle głowy, w 1954 r. poecie udało się opuścić PRL.
Jakby mnie przypiekano rozpalonym żelazem, wyrywano obcęgami mięsień policzka
– relacjonował lekarzom ból, który dopadł go po raz pierwszy w końcu 1952 r. po powrocie z burzliwego dla niego zebrania Związku Literatów Polskich. Trafił do południowej Francji, potem do Włoch i ostatecznie do USA. W połowie lat 60. Aleksander Wat razem z rodziną pojechał na Majorkę, gdzie napisał swój ostatni tom wierszy „Ciemne świecidło”.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/611293-swiadek-diabla-w-historii