Trudno pogodzić się ze śmiercią. A przecież z wiekiem przyzwyczajamy się do niej. Kiedy jednak odchodzi ktoś bliski, świadomość jego nieobecności okazuje się znowu tak dojmująca jak pustka po wszystkich minionych odejściach ludzi, którzy dzielili nasze losy.
Teraz, kiedy umarł mój przyjaciel Wojtek Sikora, ciągle nie potrafię wmontować tego faktu w świadomość. Mimo że przez ostatnie lata nasz kontakt był sporadyczny i sprowadzał się głównie do telefonicznych rozmów.
Chciałem spotkać go, kiedy ostatni raz byłem w Paryżu, ściągnięty tam ciężkim stanem naszej francuskiej przyjaciółki. Okazało się jednak, że zbiegiem okoliczności właśnie wtedy musiał pojechać do matki, do Krakowa.
Odwiedziłem Maison-Laffitte, siedzibę Instytutu Literackiego, wydawcy „Kultury”, którego dyrektorem…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/610530-wojtek-sikora-emisariusz-wolnosci