Donald Tusk spotkał w Gliwicach wyborcę, który nie popiera PO, a mimo różnicy poglądów potrafił z nim kulturalnie rozmawiać.
Po latach pracy z Budką, Jachirą, Nitrasem i Sokiem z Buraka oraz konsekwentnym podgrzewaniu złych emocji wśród członków swojej sekty lider tego obozu nienawiści doznał olśnienia: po drugiej stronie ludzie potrafią rozmawiać inaczej. Mawia się w Polsce, że podróże kształcą i rzeczywiście. Również te wewnątrz własnego kraju. Po latach spędzonych w Brukseli, w której Donald Tusk – mimo 153 deklaracji, że zostanie na stanowisku premiera – siedział, wrócił do naszego kraju i ostatni rok wykorzystuje na zwiedzanie Polski.
I tak przy okazji wizyty w Gliwicach oprócz Borysa Budki spotkał młodego mężczyznę przedstawiającego się jako wyborca niesympatyzujący z PO i który…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/609632-niepotrzebna-liderowi-po-ochrona-bo-fanatykow-ma-u-siebie