Rewia Luhrmanna
Elvis” jest nie tylko filmem o Królu. Jest filmem o Bazie Luhrmannie, który śpiewa „Love Me Tender” na swoją cześć. Oraz Króla, rzecz jasna.
Ten film to wielka, tłusta i załamująca się pod własnym ciężarem (niemal jak Elvis pod koniec życia) kiczowata rewia na cześć kina twórcy „Moulin Rouge”, filmującego ikoniczne występy Elvisa w Vegas. Australijski maestro przepychu wydawał się być idealnym reżyserem biografii Elvisa Presleya, opowiedzianej językiem kina XXI w. „Elvis” jest dziełem spełnionym, ale tylko połowicznie. Całościowo działa dopiero od okresu koncertowania Króla w stolicy światowego grzechu, która ostatecznie zamordowała największą muzyczną ikonę XX w.
Opowiedzenie jego historii ustami łajdaka Colonela Toma Parkera (tonący w makijażu Tom Hanks) nie było…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/605996-adamski-poleca-rewia-luhrmanna-oraz-miodzio-zabawa