Przepraszam, że dziś nie piszę o palących problemach medialnych. Upały sprawiły, że dopadł mnie nastrój włoskiego klimatu, a z nim szczególny film – „Osiem i pół” Felliniego.
Ach, cóż to było za kino. Ilu filmoznawców rozpisywało się o wyrafinowanych detalach głośnego dzieła. A ja w ogródku, w którym żona wyhodowała kilka toskańskich krzewów, niewielkimi łykami, żeby się nie odwodnić, wprowadzam do organizmu napoje stosowne do sytuacji typu: bianco, rosé, frizzante. Oczywiście nie wszystkie naraz. Podkręcony upałem i płynem przewijam w siwej łepetynie taśmę moich ośmiu i pół dekad na tym bożym świecie.
Nie to, żebym się z kimkolwiek porównywał. To tylko powierzchowna zbieżność cyfr, która prawie każdemu się zdarza. Ale miło pomyśleć, że z mojego rocznika pochodzą tacy staruszkowie, jak…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/605117-moje-osiem-i-pol-nieco-nerwowo-odtwarzam-tasme-pamieci