To zapewne prawda, że pycha kroczy przed upadkiem. Niestety, niekiedy zdarza się jej wędrować całymi latami, czasem z kolei to jeden solidny krok w przód faceta stojącego nad brzegiem przepaści. Historia Tomasza Lisa zdecydowanie należy do tych pierwszych przypadków, ale wnioski z niej radziłbym wyciągnąć także jego przeciwnikom.
Przeczytałem w zeszłotygodniowym „Sieci” ciekawy artykuł Marka Pyzy o mgle, która zasnuwa odejście gwiazdora „silnych razem” i innych akolitów Donalda Tuska. Nie powiem, żeby Tomasz Lis mnie zaskoczył. Facet, który potępia w czambuł innych za to, co sam robi, który nie daje pola do dyskusji, który każde odstępstwo od wyznaczanej przez niego linii politycznej traktuje obelgą, już dawno przestał być dziennikarzem. W swoim mniemaniu zapewne był kimś w rodzaju drogowskazu,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/603351-nie-miejmy-sie-pysznie-wrog-pychy-czai-sie-wszedzie