Odnalazł się kolejny Polak walczący z bronią w ręku o wolność Ukrainy. Pochodzi z Gdańska.
Nie jestem najemnikiem, tylko ochotnikiem. Za udział w bojach nie biorę ani hrywny
– zastrzega. Z zawodu jest żołnierzem. Przedstawia się również jako zagorzały kibic Lechii Gdańsk i Pomezanii Malbork.
Przygodę z kibicowaniem rozpocząłem w latach 90., a każdy, kto ma choć trochę wiedzy na ten temat, wie, jak wówczas te mecze wyglądały. Stamtąd wyniosłem serce do walki, nieobce mi są pojęcia: honor, przyjaźń i nienawiść. No i ta nienawiść była, bo co tu dużo mówić – nie lubiłem Ukraińców, wiadomo – Bandera, UPA, Wołyń, to z tym mi się kojarzyli. Ale poznałem ich lepiej w trakcie wspólnej z nimi pracy i dzielenia mieszkania w Polsce. Zobaczyłem, jak oni żyją, jak jest im ciężko, jak po pracy zostają w domu, nie wychodzą w miasto, bo boją się, że ktoś ich pobije. To otworzyło mi oczy, polubiłem ich. A teraz wojna wiele zweryfikowała…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/602474-ogniem-na-wprost-podaj-haslo