W 2025 r. może być potrzebny taki kandydat na prezydenta Polski, o jakim jeszcze nikt nie mówi.
Choć druga kadencja prezydenta Andrzeja Dudy nie osiągnęła jeszcze półmetka, już zgłaszają się (lub są zgłaszani) kandydaci na jego następcę (w Polsce prezydentem można być przez dwie kadencje). Jako pierwszy deklarację startu w wyborach zgłosił Szymon Hołownia. Powód jest prosty: partyjne sondaże nie dają mu pozycji lidera opozycji, czyli odbierają nadzieję na kandydata na szefa rządu. Twierdzi więc, że powinien wrócić od tego, od czego zaczął, czyli kandydowania na prezydenta (w 2020 r. otrzymał 2,7 mln głosów – 13,87 proc.). O prezydenturze myśli też wciąż Rafał Trzaskowski, który uważa, że jego 10,02 mln głosów z wyborów w 2020 r. są trwałym kapitałem, możliwym do powtórzenia, a żaden inny…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/602338-prezydenckie-manewry-kandydaci-na-szok-przyszlosci