Kolejni realiści polityczni i inne imienne i bezimienne podmioty publicystyczne z głupoty lub dla pieniędzy – już mi to obojętne – pomagają Rosji. W imię „realizmu” rzecz jasna. Co prawda w logice polskich współczesnych Bismarcków jakikolwiek realizm raczej trudno znaleźć, za to sporo wariactwa, dogmatyzmu lub tchórzostwa i koniunkturalizmu, a one przecież też bywają ciekawe, szczególnie z perspektywy felietonisty.
Warto przy tym zauważyć, że spora część owych naszych współczesnych zimnogłowych strategów wywodzi się ze środowisk dawnego UPR, dla których wielką deklarowaną świętością, zasadą świata, najwyższą emanacją – jak zwał, tak zwał – była własność.
Znamy to od lat. Każdy normalny człowiek ceni sobie owoce ciężkiej pracy i własność, ale u nich to bywało trochę dalej posunięte. Nawet…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/601492-bismarczki-po-polsku-festiwal-kultu-owej-wlasnosci