W walce o „demokratyczne media” dzisiejszej opozycji chodzi w gruncie rzeczy o to samo, o co jej chodziło, gdy była dawną władzą. O to, by w mediach nie trzeszczało, nie zgrzytało, nie było tego, czego – jak mawiał Longinus Podbipięta – słuchać hadko. Nie powstawał tzw. dysonans – źródło dyskomfortu psychicznego.
Jak nie ma demokratycznej, pluralistycznej jednogłośności, to trzeba cierpieć katusze takie jak choćby po ujawieniu przez prezesa Orlenu planów jego poprzedników i premiera Tuska.
Na ten temat rozmawiałem ostatnio z panem X. Zostanie panem X, bo rozmowa była prywatna, pan X jest moim chyba już raczej dawnym kolegą, a zarazem kimś w rodzaju eksperta ekonomicznego. Gdy go spotykam, to unikam tematów politycznych, bo pan X szybko się irytuje, przerywa, nie słucha. Ale od cen paliwa szybko doszliśmy do Orlenu, no i zwróciłem uwagę, że chrzanienie, za przeproszeniem, o dealach paliwowych obecnej ekipy na tle tego, co robiła Platforma, to pikuś.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/599544-dysonans-paliwowy-niekonczacy-sie-tuskdream