– Halo? Pan przewodniczący?
– Co jest?
– Przepraszam, że dzwonię w środku nocy, ale chciałem zastosować się do wskazówek pana przewodniczącego, iż nie powinniśmy się teraz afiszować z naszą znajomością. Przygotowałem, oczywiście tradycyjne alibi, więc jakby co, to teraz śpię. Albo mdleję.
– Aha. To może proszę zadzwonić rano. Najlepiej do psychiatry.
– Chwileczkę! Podaję hasło!
– No, słucham.
– Koń.
– Co?
– Pa-ta-taj, pa-ta-taj! Ja, koń, ja, koń, jak mnie słyszysz?!
– A nie osioł?
– Odzew był, że „by się uśmiał!”. Już pan przewodniczący nie pamięta?
– Człowieku, ja nie pamiętam, co w zeszłym roku o Angeli mówiłem, to mam każdą łajzę pamiętać?
– Ale jak to? Syna pańskiego broniłem przed komisją sejmową, Bąka Józefa…
– Bez nazwisk. Już kojarzę. Ale zastanawiam się, chłopie, czemu ty o tej porze nie śpisz? Namierzyli cię?…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/597596-cezar-i-brutusowie-krytyk-niemieckiej-polityki