Sąsiad mieszkający nade mną, szef katedry fizyki molekularnej na Uniwersytecie Warszawskim, wiedząc, że mam terenowe volvo, poprosił mnie,żebym pojechał z nim do supermarketu i pomógł mu przywieźć telewizor. Na miejscu się okazało, że wydobycie go z magazynu potrwa około pół godziny,więc usiedliśmy w jakiejś kawiarni na piętrze.
Po chwili milczenia zwyciężyła moja towarzyska natura.
Nie chcę być wścibski. Absolutnie. Ale muszę zapytać, co się stało? Pamiętam nasze rozmowy, w których zażegnywał się pan, iż nie kupi nigdy „złodzieja czasu”. A tu nagle. Jeszcze taki olbrzymi ekran
– zacząłem. Co gorsza, na tym nie poprzestałem. W końcu jestem przenikliwy facet. Warto, żeby sąsiad wiedział o tym – pomyślałem. I dodałem:
Pewnie chce pan obejrzeć na żywo debatę Tusk – Kaczyński.
Przepraszam, nie jest pan już młody, a naiwny jak niemowlę …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/596733-profesor-i-telewizor