Węgierski dystans wobec wojny na Ukrainie jest z polskiego punktu widzenia trudny do przyjęcia.
Wszyscy czujemy, że te bomby lecą dziś na Charków, Mariupol, Kijów i setki miejscowości, ale za jakiś czas mogą polecieć i na nas. Wojna Putina, wojna Rosjan jest wyzwaniem rzuconym całemu cywilizowanemu światu, wszystkiemu, co osiągnęliśmy po 1989 r., od wolności przez rozwój gospodarczy po przynależność do NATO. To powoduje, że trudno nam akceptować polityczne czy biznesowe kalkulacje, niechęć do pełnego zaangażowania się po stronie wolności.
Z ukraińskiej, bałtyckiej i polskiej perspektywy, ale to też prawda obiektywna, sytuacja jest czarno-biała. Odwieczny wróg znów ruszył, by palić i mordować, zniewalać i gwałcić. Nie chcemy kupować w firmach, które w Rosji pozostały, nie chcemy ani baryłki ich ropy, ani tony ich węgla. Nie chcemy ich w naszych mediach, nie chcemy mieć z takimi zbrodniarzami nic wspólnego. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/592799-to-nie-orban-napadl-na-ukraine-uzywajmy-uczciwej-miary