Zamieszczamy poniżej reportaż, który napisała dla nas osoba mieszkająca w Rosji i dobrze ją znająca. Ze względów bezpieczeństwa autorka musi na razie pozostać anonimowa.
Dwudziesty siódmy dzień wojny. Wracam z zakupów z pobliskiego sklepu w centrum wielkiego, rosyjskiego miasta, w którym mieszkam. Półki pełne, brakuje chyba tylko oliwy z oliwek. Kupiłam zamiast tego olej lniany i zieloną herbatę. No i kończy się czarna herbata. Mojej mieszkającej w Polsce mamie – w nerwach dopytującej, czy czegoś mi nie przesłać, bo przecież tu u nas, w Rosji, kartki na cukier i zaraz pewnie głód – wysyłam zdjęcie pełnych jedzenia półek, różnego rodzaju kasz, których owszem brakowało, lecz dwa lata temu w pierwszych tygodniach pandemii.
Już nie kupią mebelków IKEA
W niedzielę, dwudziestego piątego…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/591635-ze-srodka-rosji-anonimowo-szczerze-prawdziwie