Kiedy przyszedłem – jako student polonistyki – na praktyki w „Życiu Warszawy”, szefem działu miejskiego był Marek Przybylik, kultowy autor felietonów pt. „Dzień targowy”.
Pan Marek był nie tylko błyskotliwy i bardzo inteligentny (nie wiem, jak to możliwe, że skończył w „Szkle kontaktowym”, ze swoim umysłem nie zasługiwał na tak marny los), lecz potrafił rozpoznać talenty i beztalencia – pewnie dlatego czekałem długie tygodnie na debiut na stronach miejskich „Życia”. Odrzucał moje kolejne teksty i pomógł dopiero mój genialny pomysł – aby napisać materiał razem z moim przyjacielem Tomkiem Sobieckim, który barierę odrzucenia już przezwyciężył. Wycinek – na różowym papierze, bo białego brakowało – mam do dziś. Tekścik był o miejskich szaletach. Nadtytuł „Pecunia non olet”, tytuł główny „Siusiając rujnujesz stolicę”. Opowiadał o tym, że każde skorzystanie z miejskiego kibla jest kosztowne dla Warszawy, bo obciąża jej budżet.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/587482-montujac-panele-rujnujesz-gospodarke