Miał być opozycyjną redutą, z której wyjdzie ostateczny upadek rządów PiS, bastionem liberalnej demokracji w Polsce, pokazem najwyższych standardów etosu państwowego. Po dwóch latach wokół marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego unosi się nie majestat „trzeciej osoby w państwie”, ale opinia o żenującym polityku z przerośniętym ego, także wypowiadana w PO. Co poszło nie tak?
Gdy prof. Tomasz Grodzki został wybrany na marszałka Senatu, całą Polskę obiegło nagranie, jak w triumfalnym geście wznosi dwa palce na znak zwycięstwa. Było to nawiązanie do zachowania Tadeusza Mazowieckiego, który w ten sposób ogłaszał zwycięstwo nad komunizmem po tym, jak został premierem. Grzegorz Schetyna miał prawo świętować – jego koncepcja zjednoczonej opozycji okazała się słuszna, choć w „pakt senacki”, czyli podział mandatów między partie antypisu, nie wierzyli nawet zaprzyjaźnieni z Platformą Obywatelską politolodzy. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/586309-ordynator-w-senacie-czyli-grodzki-na-rowni-pochylej