Giełda to miejsce, gdzie inwestorzy kupują lub sprzedają instrumenty finansowe i w związku z tym transferują między sobą ryzyko związane z tymi instrumentami
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) jest organizatorem rynku regulowanego (Głównego Rynku GPW), którego zasady funkcjonowania są ściśle określone w przepisach prawa, a spółki na nim notowane muszą przestrzegać licznych wymogów informacyjnych. GPW organizuje również New-Connect, czyli tzw. Alternatywny System Obrotu (ASO), przeznaczony dla małych i średnich firm. Wymogi związane z emisją akcji na New-Connect są mniej restrykcyjne niż na rynku regulowanym.
Podstawowym zadaniem rynku kapitałowego – niezależnie od tego, czy to rynek regulowany, czy ASO – jest dostarczanie średnio i długoterminowego kapitału na rozwój oraz inwestycje przedsiębiorstw. Na giełdzie można kupić wiele instrumentów finansowych. Najbardziej znane i najczęściej z nią kojarzone to akcje, czyli papiery wartościowe o charakterze udziałowym. Specyfika tego instrumentu polega na tym, że inwestor, kupując go czy to na rynku pierwotnym (podczas emisji przez spółkę), czy na rynku wtórnym (odkupując od innych inwestorów papiery już wyemitowane), staje się jednocześnie akcjonariuszem emitenta. Z tego względu notowania (ceny) akcji zależą w dużym stopniu od sytuacji finansowej konkretnej spółki oraz jej perspektyw. Na wartość udziałowych papierów wartościowych wpływają zatem m.in. koniunktura giełdowa, koniunktura w branży, w jakiej działa emitent, jego wyniki finansowe, a także zmiany personalne w zarządzie spółki.
Koniunkturę giełdową odzwierciedla kilka wskaźników giełdowych (indeksów), zarówno ogólnych, jak i przyporządkowanych określonym branżom. W przypadku GPW w Warszawie najbardziej popularne są dwa: WIG i WIG20. Pierwszy to tzw. indeks szerokiego rynku, obejmujący prawie wszystkie spółki z Głównego Rynku GPW. Indeks jest obliczany od 16 kwietnia 1991 r., a na koniec lutego 2018 r. jego wartość wynosiła 61 703,18 pkt. Jest to indeks dochodowy, a to znaczy, że wlicza się do niego nie tylko zmiany cen akcji, lecz również pozostałe dochody związane z posiadaniem tych instrumentów, np. otrzymane dywidendy. WIG20 jest obliczany od 16 kwietnia 1994 r. i obejmuje 20 największych i najbardziej płynnych spółek z Głównego Rynku GPW. Jego wartość na koniec lutego 2018 r. wynosiła 2364,32 pkt. WIG20 jest indeksem cenowym, czyli wyliczanym tylko na podstawie zmian cen akcji. Swoje indeksy mają również spółki małe i średnie, a także poszczególne branże (GPW posiadała na koniec lutego 2018 r. 14 indeksów sektorowych, np. WIG-Banki, WIG-Budownictwo, WIG-Leki).
Rynek byka, rynek niedźwiedzia
Jeżeli koniunktura giełdowa jest dobra, wówczas inwestorzy chętnie zawierają transakcje. Hossa na giełdzie, nazywana potocznie rynkiem byka, to trwające długo, systematyczne wzrosty notowań. Podczas hossy inwestorzy są nastawieni optymistycznie, mają pozytywny stosunek do perspektyw rynku, chętnie więc kupują akcje, licząc na to, że ich cena wzrośnie. Z taką hossą – zarówno na rynkach globalnych, jak i na rynku polskim – mamy do czynienia obecnie. Podczas hossy notowania akcji często biją kolejne rekordy. Tak było w styczniu tego roku, kiedy WIG przekroczył najwyższy poziom w swojej historii, wyznaczony w 2007 r., czyli przed globalnym kryzysem finansowym. Indeks WIG20 osiągnął z kolei najlepszy wynik od sześciu lat.
Hossa na rynkach globalnych trwa od I kw. 2009 r., natomiast przeplatana jest tzw. korektami, czyli krótkotrwałymi spadkami notowań. Tak długi okres dobrej koniunktury giełdowej od pewnego czasu niepokoi ekspertów z niektórych międzynarodowych instytucji. Przykładowo, już w zeszłym roku, Europejska Rada Ryzyka Systemowego (ESRB) zwracała uwagę na zbyt duży – jej zdaniem – optymizm inwestorów oraz na potencjalne niedoszacowanie przez nich ryzyka. Nie należy zatem wykluczyć, że obserwowana hossa wkrótce się skończy.
Takie ostrzeżenia są uzasadnione od zawsze na giełdzie okresy hossy przeplatają się z okresami bessy, czyli potocznie rynkiem niedźwiedzia, podczas którego dominuje pesymizm, a indeksy zniżkują. Niektórzy definiują bessę dość precyzyjnie: wkraczamy w nią wówczas, gdy ceny akcji spadają przez co najmniej dwa miesiące, w tempie 20 proc. i więcej. Jej przyczyny mogą być różne – przykładowo bessa z lat 2007–2009 została wywołana kryzysem na rynku nieruchomości i kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych oraz związanym z tym bankructwem banku Lehman Brothers. Amerykański indeks Dow Jones spadł w czasie tej bessy aż o 54 proc.
Jak rozpocząć inwestowanie?
Inwestowanie na giełdzie wiąże się z ryzykiem, o którym nie można zapominać. Na ten rynek nie można wchodzić bez przygotowania. Giełdę trzeba poznać i zrozumieć mechanizmy jej funkcjonowania. Jest to miejsce dla zaawansowanych inwestorów, którzy zdają sobie sprawę z tego, że każda niewłaściwa decyzja może skończyć się bolesną stratą.
Jeśli przyszły inwestor zdobył niezbędną wiedzę, może założyć rachunek maklerski. Umowę z firmą inwestycyjną (domem maklerskim lub bankiem prowadzącym działalność maklerską) można podpisać bezpośrednio w biurze, przez Internet lub – w niektórych przypadkach – za pośrednictwem systemu bankowości elektronicznej. Przed podpisaniem umowy trzeba wypełnić ankietę MIFID, która tworzy tzw. profil inwestora. Profil ten pomaga określić, jakie instrumenty finansowe i usługi firma inwestycyjna może mu zaoferować, dzięki czemu zmniejsza się prawdopodobieństwo, że inwestor podejmie nadmierne ryzyko. Kolejny dokument do podpisania to amerykański formularz FATCA, który pomaga w ustaleniu klientów banków będących podatnikami Stanów Zjednoczonych. Za każde zrealizowane zlecenie płaci się prowizję – z reguły od 0,13 proc. do 0,39 proc. wartości transakcji.
Po założeniu rachunku należy przelać na niego pieniądze. Niektóre domy maklerskie oferują zintegrowanie rachunki inwestycyjnego z ROR-em.
Zlecenia kupna lub sprzedaży akcji składa się przez Internet. Zlecenie trafia najpierw do systemu firmy inwestycyjnej, a dopiero potem wędruje na giełdę. Może mieć ono status „z limitem” lub „po każdej cenie” (PKC). W pierwszym przypadku inwestor określa maksymalną cenę, po jakiej jest gotowy kupić akcje. Natomiast w zleceniu sprzedaży podana jest minimalna cena, po jakiej inwestor chce je sprzedać. W przypadku zleceń PKC nie ma pewności, ile będą kosztowały akcje lub ile za nie dostaniemy, ale mamy za to pierwszeństwo w realizacji tych zleceń.
Wypłata gotówki z rachunku w firmie inwestycyjnej – najczęściej na rachunek bankowy – może być zlecona w każdej chwili. Jeżeli rachunek inwestycyjny mamy np. w domu maklerskim, a konto w banku z innej grupy kapitałowej, to wypłata nie nastąpi jednak natychmiast, tylko zgodnie z harmonogramem sesji ELIXIR. Od dochodów kapitałowych na giełdzie płaci się 19% podatku. Może się jednak okazać, że mimo, iż w skali roku ponieśliśmy straty i tak musieliśmy zapłacić podatek, na przykład z tytułu uzyskanych dywidend. Taki podatek jest bowiem pobierany u źródła, czyli w momencie wypłaty dywidendy na nasz rachunek.
Rynek i spółki
Inwestorzy, którzy próbują „pokonać rynek”, czyli osiągnąć stopy zwrotu wyższe od indeksu (tzw. inwestowanie aktywne), najczęściej korzystają z dwóch podstawowych rodzajów analizy: technicznej i fundamentalnej. Pierwsza z nich służy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych na podstawie wykresów cen akcji oraz wartości lub wolumenu obrotu. Analiza techniczna zakłada bowiem, że rynek zmierza w określonym kierunku, czyli posiada trend, który analityk może zidentyfikować oraz określić jego fazę.
Z kolei głównym celem analizy fundamentalnej jest wycena danego przedsiębiorstwa na podstawie jego danych finansowych, a następnie porównanie takiego szacunku z wyceną rynkową.
Warto jednak wspomnieć o koncepcji efektywności informacyjnej rynków finansowych. Według niej, cena na rynku odzwierciedla wszystkie dostępne informacje (publiczne i poufne), przez co zawsze wyraża rzeczywistą wartość spółki. W związku z tym w długim terminie ani analiza techniczna, ani fundamentalna nie jest efektywna, a inwestowanie aktywne, z uwagi m.in. na wyższe koszty, przynosi niższe stopy zwrotu niż inwestowanie pasywne, czyli w uproszczeniu odwzorowywanie stopy zwrotu z indeksu giełdowego.
Do inwestowania pasywnego służą m.in. ETFs, czyli Exchange Traded Funds. Jest to rodzaj otwartego funduszu inwestycyjnego notowanego na giełdzie, którego zadaniem jest odzwierciedlanie danego indeksu. Kupując tytułu uczestnictwa ETF osiągamy zatem mniej więcej ten sam efekt, co kupując bezpośrednio wszystkie spółki, które ten indeks obejmuje. W przeciwieństwie do tradycyjnych funduszy obrót ETFs odbywa się w taki sam sposób jak akcjami. Dzięki temu w trakcie sesji giełdowej uzyskujemy ciągłą wycenę naszej inwestycji. Ponadto ETF w porównaniu do tradycyjnych funduszy inwestycyjnych ma niższe koszty zarządzania, co przekłada się na wyższe stopy zwrotu w długim terminie.
Zysk albo strata
Droga inwestora giełdowego może być ciekawa, emocjonująca, ale i niebezpieczna. Inwestor ma cały czas do czynienia z ryzykiem, o którym czasami zapomina, zwłaszcza w czasach hossy.
Inwestowanie na giełdzie porównuje się czasem do jazdy kolejką górską, ponieważ emocje towarzyszące jej wznoszeniu, a następnie zjazdowi są bliskie tym, które odczuwają inwestorzy podczas, odpowiednio, wzrostów i spadków notowań. Z uwagi na to, że korekty i bessa zwykle nadchodzą niespodziewanie, inwestor giełdowy powinien być cierpliwy i mieć mocne nerwy.
Dlaczego inwestorzy decydują się na kupowanie akcji mimo wspomnianego ryzyka? Ponieważ za ponoszenie tego ryzyka są wynagradzani – zyski na giełdzie mogą być dużo większe niż np. na lokatach bankowych czy obligacjach. W zeszłym roku indeks WIG20 wzrósł aż o 26,4 proc., WIG – o blisko 23 proc., a notowania rekordzisty – firmy z branży budowlanej – skoczyły aż o… 261 proc. Na drugim biegunie znajdują się jednak emitenci, których cena akcji spadła ponad 90 proc. To oczywiście przypadki skrajne, ale pokazują, jak duża jest amplituda cenowych wahań i jak dobrze – albo jak źle – można trafić z inwestycją.
Ryzyko związane z zakupem akcji danej spółki można podzielić na dwa podstawowe rodzaje: systematyczne i specyficzne.
Ryzyko systematyczne (niedywersyfikowalne) związane jest z koniunkturą giełdową. Wynika ono m.in. z sytuacji na rynkach światowych oraz uwarunkowań gospodarczych w danym państwie, w tym polityki fiskalnej i pieniężnej, a także z wydarzeń losowych o dużej skali oddziaływania – wojny czy katastrof naturalnych. Ryzyko systematyczne w pewnym stopniu dotyczy wszystkich spółek notowanych na danym rynku.
Natomiast ryzyko specyficzne ma indywidualny charakter i ściśle wiąże się z działalnością gospodarczą i otoczeniem konkretnej spółki. Ten rodzaj ryzyka związany jest na przykład z wprowadzeniem na rynek nowej marki, zmianami w zarządzie czy promowaniem nowego produktu. W przeciwieństwie do ryzyka systematycznego ryzyko specyficzne można ograniczać, a nawet wyeliminować dzięki dywersyfikacji. Polega ona na zwiększeniu liczby spółek, których akcje mamy w portfelu inwestycyjnym, w szczególności o podmioty z różnych branż. W ten sposób, mówiąc obrazowo, nie wkładamy wszystkich jajek do jednego koszyka. Ewentualne straty w jednej inwestycji mogą zostać zrekompensowane zyskami w innej.
Niezależnie od tego warto pamiętać, że inwestycje w akcje notowane na Głównym Rynku GPW obarczone są istotnie mniejszym ryzykiem niż na rynku New Connect. Wynika to przede wszystkim z tego, że notowane w ASO spółki są mniejsze i najczęściej nie posiadają długiej historii działalności.
Artur Kliski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/twoje-finanse/387527-raz-hossa-raz-bessa-ocen-ryzyko-zanim-zainwestujesz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.