Praca rybaka kojarzy się z wędką lub sieciami. Ale ludzie łowiący ryby w afrykańskim Jeziorze Turkana nie rozstają się jeszcze z jedną rzeczą - karabinem.
Turkana, zwane inaczej Jeziorem Rudolfa to słone jezioro we wschodniej Afryce, na pograniczu Etiopii i Kenii. Jako że jest bardzo istotnym źródłem pożywienia mieszkańców po obu stronach granicy, często dochodzi do krwawych starć pomiędzy żyjącymi w ciągłym konflikcie Etiopczykami i Kenijczykami. Stąd niebezpiecznie byłoby wybierać się na połów bez broni.
Ciała niektórych rybaków pokrywają blizny po ranach postrzałowych odniesionych w rywalizacji o terytorium i łowiska. Najgorsze jest to, że konflikt wokół Jeziora Rudolf w ostatnim czasie bardzo się zaostrzył.
Jestem rybakiem od czasów dzieciństwa i jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego napięcia. Nigdy nie było tak niebezpiecznie, jak teraz
-opowiada jeden z rybaków o imieniu Choko.
Mimo, że mieszkańcy Turkany, jak nazywa się kenijski region zamieszkany przez Nilotów, to w większości pasterze, susza zmusiła ich do zajęcia się rybołówstwem. Taki sam problem mają żyjący po drugiej stronie granicy etiopscy Dhaasanac. Niestety ryb w jeziorze jest mało, a chętnych na nie dużo. Stąd tak częste konflikty.
To straszne, że w XXI w. wciąż są miejsca na świecie, gdzie ludzie umierają z głodu i muszą walczyć o pożywienie...
BR/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/85703-rybacy-z-karabinami