Psy z drąga

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Król pruski Fryderyk II, konstatował: „Psy mają wszystkie najlepsze cechy człowieka, tylko nie mają jego wad"... Niestety miał rację - pisze Klaser. UWAGA! DRASTYCZNE TREŚCI!

Biały jak śnieg „Flökchen” znalazł wreszcie własne, ciepłe legowisko. Teraz wylizuje się z ran. Jeszcze kilka dni temu był tak pobity i zagłodzony, że weterynarze dawali mu niewiele szans na przeżycie. Dziś członkowie jego nowej rodziny, państwo Kösling z Leubnitz, mogą go już pogłaskać. „Płatek”, bo tak w tłumaczeniu na język polski wabi się ich piesek, powoli odzyskuje zaufanie do człowieka. „Disy”, szczeniaka rasy doberman, wyrzuconego w zamkniętym kartonie z samochodu, przygarnęli państwo Werblow z Rosslau. Suką „Lucy”, o pięknej jasnej sierści, przypominającą owczarka niemieckiego, zaopiekował się syn pani Lopez, pielęgniarki z Hamburga. „Lucy” znaleziono w lesie, przywiązaną drutem do drzewa. „Amy”, biało-beżowy kundelek zamieszkał koło Lipska. Zabrano go w stanie skrajnego wycieńczenia z bramy jakiegoś domu. Nowi właściciele, państwo Kuhnert zatrzymali pieska mimo świadomości, że zostało mu zaledwie kilka miesięcy życia. Już po zabraniu ze schroniska okazało się, że jest chory na raka...

Wszystkie te czworonogi mają dziś nowe rodziny. To akurat przykłady ze szczęśliwym końcem. Zaczerpnąłem je z „Bilda”, najpoczytniejszej niemieckiej bulwarówki (4 mln nakładu), która konsekwentnie uczy Niemców empatii w odniesieniu do zwierząt. W tych przypadkach bezmyślność, bezduszność, głupota, niekiedy wręcz sadyzm - bo nie powiem zezwierzęcenie, gdyż ubliżyłbym zwierzętom - pokonane zostały przez lepszą stronę człowieka. Nie zmienia to faktu, że psie cierpienia spowodował ten sam homo sapiens. „Jestem Zwierzęciem. Myślę, czuję. Chcę żyć” - pod takim hasłem polskie Stowarzyszenie Empatia organizuje w Warszawie kolejną akcję (w niedzielę, o godz 10. na Placu Konstytucji), której nadrzędnym celem jest walka z krzywdzeniem i wykorzystywaniem zwierząt przez człowieka. Cel zaiste szczytny, a podobnych akcji nigdy dosyć…

Działania „Empatii” dotyczą wszystkich zwierząt. Ja pozostanę przy losach „najlepszych przyjaciół człowieka”. Nie tak dawno natknąłem się na doniesienie z Tajwanu, że oto rząd w Tajpej (stolicy zbuntowanej Republiki Chińskiej na Wyspie Formoza), zakazał zabijania i jedzenia psów. Jakie kary przewiduje się za złamanie tej ustawy, tego nie podano. Przed kilku laty byłem gościem rządu tajwańskiego i nie omieszkałem spytać, czy w tamtejszych barach i restauracjach nadal serwuje się psinę, jako „tradycyjne danie”. Skonsternowani gospodarze, bo moje pytanie nie mieściło się w żadne ramy dyplomatycznego savoir-vivre, odpowiedzieli, że „to już historia”, że owszem, „wśród biedoty zdarza się jeszcze zjadanie psów”, lecz „są to sporadyczne przypadki”, ponieważ „biedoty na Tajwanie już raczej nie ma”. Widać jednak nie były one tak sporadyczne, skoro trzeba było wydać specjalną ustawę, żeby chronić najwierniejszych przyjaciół ludzi przed ludźmi. Najważniejsze jednak, że stosowne zakazy są uchwalane i wprowadzane w życie.

Niestety, jedzenie psów w krajach azjatyckich z regionu Oceanu Spokojnego nie ogranicza się tylko do Formozy. W Chinach kontynentalnych (tych niby ludowo-demokratycznych), czy w Wietnamie psie mięso do dziś uznawane jest za „lepsze od drobiu”. W sąsiednich Filipinach psi horror wydarza się na porządku dziennym. W tym miejscu muszę uprzedzić, że następne zdania tego akapitu są drastyczne. Wrażliwszym czytelnikom proponuję je pominąć. Na Filipinach, czy w Południowej Korei istnieją specjalne ekipy, trudniące się wyłapywaniem i dostarczaniem psów do restauracji. Psy chwyta się na pętlę, umieszczoną na końcu sztywnego, metalowego drąga. Po zarzuceniu pętli, zwierzę unoszone jest za łeb do góry, tak, aby druga osoba mogła mu skrępować łapy sznurem. Potem psu wciskana jest na pysk puszka po konserwie, z ostrym, wyszczerbiononym kantem. Dzięki temu krawędź wbija mu się w pysk i nie spada, a zwierzę nie próbuje jej zrzucić i nie gryzie. Przed wypatroszeniem pies jest zawieszany i obijany kijem, by mięso było „bardziej kruche” i, by łatwiej było zedrzeć z niego skórę. Następnie pałką łamie mu się kręgosłup. Po wbiciu kołka w czaszkę, psa wiesza się głową w dół. Co ważne, powinien jeszcze żyć. Wtedy podcina mu się gardło. Podczas ruszania się szybciej ścieka krew... Sprzedawane na rynkach, świeżo zabite psy mają wyższe ceny. Większe kosztują w przeliczeniu około 50 zł… Brytyjskie stowarzyszenie ochrony zwierząt (Organisation International Wildlife Coalition) wielokrotnie zwracało się do rządów Filipin i Korei o zakazanie tych makabrycznych praktyk. Jednakże międzynarodowe petycje, protesty przed ambasadami i inne inicjatywy przyniosły niewielki skutek. Co prawda na filipińskich wyspach teoretycznie nie zezwala się już na zjadanie psów, lecz w praktyce nikt nie kontroluje tego rozporządzenia, więc Filipińczycy nie przywiązują do niego wagi. Najgorsza sytuacja jest w Korei Południowej, gdzie psie mięso formalnie zakwalifikowano, jako „żywność codziennego użytku”. Jak twierdzą Koreańczycy, jedzenie psów należy do ich „tradycji”, psie mięso jest „delikatesem”, a poza tym wierzą, że dobrze im wpływa na libido.

Przed trzema dniami polskie media obiegła informacja o uratowaniu przez psa zaginionego chłopca. Sześciolatek jest chory na autyzm. Oddalił się od domu, wpadł do potoku i nie potrafił samodzielnie wydostać się na stromy brzeg. Odnalazła go suczka „Figa”, pracująca w grupie ratowniczej. To jeden z niezliczonych przykładów psiego oddania w służbie człowiekowi. Miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek notabene nie tylko do tych czworonogów. Niestety, już król pruski Fryderyk II, konstatował: „Psy mają wszystkie najlepsze cechy człowieka, tylko nie mają jego wad”...

Klaser

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych