Jaki cel ma Polska opowiadając się jednoznacznie w konflikcie militarnym Pakistan-Afganistan po jednej ze stron? Pojęcia nie mam. Nie rozumiem zupełnie dlaczego rząd koalicji 13 grudnia ustami szefa MSZ bezwarunkowo poparł Pakistan. Żeby było jasne: też bym nie rozumiał, gdyby Radosław Sikorski opowiedział się za Kabulem, a nie za Islamabadem.
Doprawdy nie jest w polskim interesie popierać kogokolwiek w sporze, który toczy się na drugim końcu świata między państwami, które jako żywo nie są i nie aspirują do bycia częścią szeroko rozumianego Zachodu. Nie będę tego komentował popularnym zwrotem: „kibic z dala niech się nie …wcina” (w oryginale było jednak nieco inaczej). Powiem tylko „Nasza chata z kraja”. Albo bardziej brutalnie: ”Nie nasz cyrk, nie nasze małpy”.
Oczywiście nie jestem w tej sprawie obiektywny, bo w swoim czasie organizowałem w Parlamencie Europejskim konferencje o dyskryminacji mniejszości religijnych w Pakistanie, w tym zwłaszcza chrześcijan. Wystąpili na niej prelegenci z trzech kontynentów. Odbiła się ona szerokim echem, budząc nerwowe reakcje także niektórych rządów… w Europie. Oczywiście np. tych, które jak Wielka Brytania mają silnie zorganizowaną pakistańską mniejszość, której reprezentanci zasiadali choćby w Parlamencie Europejskim i to zarówno z Partii Konserwatywnej, jak i Partii Pracy. Skądinąd Brytyjczycy o pakistańskich korzeniach są też też w Izbie Gmin. Bywało też, że i w rządzie w Londynie. Na przykład baronessa Warsi była przecież nie tylko wpływowym sekretarzem stanu w MSZ, ale nawet przewodniczącą Partii Konserwatywnej, czyli nr 2 w tym ugrupowaniu po liderze - premierze.
Skądinąd Unia Europejska wykazuje się w relacjach z Pakistanem jakąś programową naiwnością. Kraj ten bowiem uzyskał od UE dobrodziejstwo w postaci ogólnego systemu preferencji GSP+. Idea tego porozumienia handlowo-politycznego wobec państw Azji czy Afryki polega na tym, że umożliwia im się dostęp do rynków europejskich, jednak w zamian za respektowanie praw człowieka, ochronę praw pracowniczych i „good governance” czyli dobre zarządzanie. Jednak dla Islamabadu relacje bilateralne z Unią mają charakter ulicy jednokierunkowej: strona pakistańska korzysta z dobrodziejstw GSP+, ale jednak bez rewanżowania się w obszarach pozagospodarczych, wskazanych owym porozumieniem.
Być może na koniec tego tekstu warto zaproponować, aby jednak UE stawiała swoim partnerom handlowym jednoznaczne wymagania. Inaczej Stary Kontynent będzie w oczach rządów autorytarnych lub zmierzających do autorytaryzmu bezradny. A to tylko ośmieli ich do dalszego stosowania zasady Józefa Piłsudzkiego: „Brać, ale nie kwitować”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/744628-rzad-tuska-za-pakistanem-ale-po-co
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.