Nauczycielka w Lexington przeczytała uczniom bajkę ze szczęśliwym końcem. Bajka jest o miłości z wyższych sfer. Występuje w niej dwóch młodzieńców i dziewczyna. Ponoć urodziwa, ale akurat nieszczęśliwa, gdyż chłopakom do gustu nie przypadła. A finał bajki jest szczęśliwy dlatego, że ślub wzięli ze sobą… dorastający faceci. W ostatnim fragmencie tej książki jednopłciowi młodożeńcy całują się namiętnie…
Bajka ma tytuł „King & King”, czyli „Król i król”. Co myślą o niej dzieci, nie wiem, wiem, jak zareagowali rodzice - dostali szału. Najpierw skandal wybuchł w szkole, potem w mieście Lexington, później w stanie Massachusetts, wreszcie - za pośrednictwem „New York Times'a” - w całych Stanach Zjednoczonych. Jeden ze wzburzonych ojców Robin Wirthlin, który ma, jak to się dziś mówi, „konserwatywne poglądy”, zwymyślał nauczycielkę, szkołę i cały amerykański system oświaty: że jego syn ma dopiero 7 lat, że to deprawacja i, że nie życzy sobie, aby mu wbijano do głowy coś, co koliduje z wartościami wyznawanymi przez rodziców. Pan Wirthlin ujął to w jednym zdaniu, zaczynając od „Fuck…”.
„Fuck” była też Holandia, gdyż „Kinga & Kinga” po raz pierwszy wydano w starej Europie. W 2002 r. bajka ta zainteresowała firmę Tricycle Press z Berkeley w Kalifornii. Gdy wkrótce trafiła do księgarni, stowarzyszenie bibliotekarzy w USA wpisało ją na listę dziesięciu najbardziej kontrowersyjnych pozycji. Ale Paul Ash, inspektor oświaty w Lexington wziął w obronę zarówno bajkę, jak i nauczycielkę. Jak przekonywał, szkoła nie ma obowiązku uzgadniania lektur z rodzicami, bo mogliby protestować np. z powodów moralnych lub religijnych i cały amerykański system nauczania wzięliby diabli. Niech się dzieci uczą od małego - uznał Ash - że mają wybór. W kwestii formalnej, w stanie Massachusetts, jako jednym z nielicznych w USA, pary homoseksualne mogą wziąć ślub.
W porównaniu z Ameryką, Niemcy to kraj jakby zacofany. Wprawdzie można rejestrować jednopłciowe związki, niby wolno gejom i lesbijkom paradować w negliżu po ulicach z okazji Christopher Street Day, ale z tą urzędową i społeczną tolerancją nie jest aż tak różowo. Parę lat temu Federalne Ministerstwo Obrony zakazało żołnierzom przebywania, a nawet parkowania aut w pobliżu przybytków i hoteli popularnych wśród homosiów. W uzasadnieniu napisano, że chodzi o „dobry wizerunek armii”. Wygląda na to, że Bundeswehra nie chce chłopaków, którzy preferują fioletowe tiule i stringi, a zamiast rzucać granatami, woleliby dmuchać wrogom pudrem z puderniczek w oczy.
Rzecz jasna, kochający/-e inaczej zaprotestowali/-ły, że to „dyskryminacja”, lecz nieśmiało – wiadomo, z armią lepiej nie zadzierać. Również kochający inaczej burmistrz Berlina Klaus Wowereit obiecał tym środowiskom, że załatwi w MON-ie zezwolenie dla żołnierzy na sypianie w gejowskich hotelach, ale zostało po staremu. Niekiedy bywa, że wspieranie homoseksów przez polityków kończy się źle dla tych ostatnich. Przykład? Ministrem spraw socjalnych w rządzie Badenii-Wirtembergii był niejaki Andreas Renner, który objął patronat i uczestniczył w tzw. paradzie równości. Półnagie chłopaki przyjęły go radośnie, tym bardziej, że w uchu ministra tkwił brylantowy kolczyk. Żadnego entuzjazmu nie wykazali za to koledzy z chadeckiej partii Rennera, ani katolicki biskup Stuttgartu Gebhard Fürst. Ponoć duchowny ostrzegał go, by nie integrował się z gejami, lecz ten miał odrzec: „Niech wielebny zajmie się lepiej wychowaniem dzieci”. Nie wiem, czy Renner podsunął biskupowi „Kinga & Kinga”, w każdym razie purpurat pognał na skargę do badeńskiego premiera i minister wyleciał z roboty.
Gdy podczas niedawnych Gejowsko-Lesbijskich Dni Kultury (tak dokładnie nazywa się ta impreza, organizowana pod koniec lipca w ramach Christopher Street Day, CSD) w Stuttgarcie, kochający inaczej porozwieszali w mieście plakaty z napisami „Głęboka tolerancja”, wybuchł skandal. Plakaty były dwojakiego rodzaju: na jednym widniało dwóch całujących się gejów, na drugim dwie lesbijki w czułym objęciu, przy czym jedna z nich była w zaawansowanej ciąży. Jednak to nie te fotografie wywołały skandal, lecz fakt, że mieszkańcy miasta (po naszemu - homofoby…) je zrywali i niszczyli.
Szef CSD Chistoph Michl poskarżył siłę w mediach i zaapelował:
No ale tolerancyjni to wy, stuttgarcianie, rzeczywiście nie jesteście. Zastanówcie się…”
Ja stuttgarcianinem nie jestem, ale również się zastanawiam, gdzie leżą granice tolerancji? Jako hetero zaczynam czuć się osaczany przez różnorakich odmieńców, którzy w imię równości narzucają większości własną wolę. Żeby nie było wątpliwości, nie obchodzi mnie, że jakiś Gienek żyje z Krzyśkiem w parze - ich sprawa, ale akceptacja bynajmniej nie oznacza bezgranicznego przyzwalania na wszystko, czego sobie zażyczą. Słynny bramkarz Bayernu Monachium Oliver Kahn poradził gejom bez ogródek, żeby lepiej nie przyznawali się w szatniach do swych ciągot seksualnych... Jak stwierdził na łamach „Gali”, nie ma ochoty czuć się obiektem ich pożądania. Dla uniknięcia konfliktów, na wszelki wypadek Niemiecki Związek Piłki Nożnej zalecił tym ostatnim, żeby ujawniali się po sezonie rozgrywek.
Nawiasem mówiąc, również kanclerz Angela Merkel jasno określiła, co jest dla niej dopuszczalne, a co nie, narażając się przy tym na utratę ponoć kilku milionów głosów kochających inaczej. Podczas jej spotkania z wyborcami w studiu telewizyjnym, pewien gej z Worpswede zahaczył:
Od dziesięciu lat żyję z partnerem, chcemy adoptować dziecko, ale nie możemy. Co pani zamierza zrobić?.
Na to kanclerz, że nie wystąpi z projektem ustawowych zmian, bo nadrzędne jest dobro dziecka, a poza tym nie wyobraża sobie całkowitego zrównania praw par hetero- i homoseksualnych. Gdy gej nie odpuszczał - „Niech mi pani powie, a z jakiego niby powodu…?!”, Merkel ucięła stanowczo: „Wiem, że nie spełnię pańskich życzeń”.
Ale…, Niemiec potrafi, prawo można obejść. Według oficjalnej statystyki, pary jednopłciowe wychowują w RFN około 6 tys. dzieci. Głównie są to lesbijki, którym - w przeciwieństwie do gejów - o ciążę nie trudno. Niedawno pisałem o dziecku, które ma… czworo rodziców, ponieważ para gejów dogadała się z parą lesbijek i sprawili sobie potomstwo in vitro. Tzw. banki spermy informują o rosnącej liczbie zainteresowanych z „tęczowych” środowisk tą formą spełnienia ich życzeń.
Ofensywa seksualnych odmieńców trwa i… daje efekty. Niemiecki Kościół Ewangelicki (EKD) doszedł ostatnio do wniosku, że „tradycyjny model rodziny już się wysłużył”. Wyłożył to szef Rady EKD Nikolaus Schneider.
Trzeba przyjąć rzeczywistość do wiadomości -
stwierdził przy prezentacji 160 stronicowego dokumentu, w którym ewangeliccy hierarchowie uznali, że choć najważniejsze są związki kobiety i mężczyzny, to jednak „może być inaczej”. No, bo świat się zmienia.
Na ten temat mogą też coś powiedzieć m.in. Francuzi, którzy bezskutecznie demonstrowali przeciw ustawowemu zrównaniu praw jednopłciowych par z małżeństwami heteroseksualnymi, przeboksowanym wiosną tego roku w parlamencie przez socjalistów.
I my, Polacy, nie jesteśmy gorsi, wszak żeśmy Europejczycy, a pierwszy nasz, rodzimy Europejczyk to… Michał Piróg. To, że chodzi w damskich szpilkach, jego/jej rzecz, każdy ma prawo do dziwactw, ale nagle, ten/ta oto osoba, nachalnie wpycha się w życie ogółu, co gorsza, za pośrednictwem mediów, które mu to umożliwiają. Jak np. w programie TVN „Na językach”, w którym zwierzył się, którzy faceci go podniecają, z którymi chciałby się przespać i którego „by nie wypuścił z łóżka”. Rzecz jasna, tabloidy podchwyciły i rozpowszechniły jego „top listę”. Czyż nie jest to gwałt dokonywany na społeczeństwie i wyznawanych przez niego wartościach? Inny „gejzer intelektu”, sejmita Robert Biedroń łaził w programie Eska TV „Kilerskie Karaoke” po - przepraszam - zafajdanych pieluchach, a na końcu pochwalił się, że w jego przypadku „boląca pupa znaczy, że było dobrze”...
Na tym kończę, bo mnie rozbolała głowa i zrobiło mi się niedobrze…
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/74314-gejowskie-karaoke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.