Atak rosyjskich dronów na Polskę pozostaje w centrum zainteresowania największych europejskich gazet. Niemieccy komentatorzy chwalą Polskę za zdecydowaną reakcję i domagają się wyznaczenia Rosji nieprzekraczalnej granicy. Dlaczego Waszyngton milczał tak długo? Z kolei we Włoszech pisze się o wyzwaniu, które Putin rzucił Europie, NATO i prezydentowi Stanów Zjednoczonych.
„Władimir Putin chce wywołać niepokój”
Konflikt między Putinem a Zachodem staje się coraz bardziej niebezpieczny
— pisze Nicolas Richter w „Sueddeutsche Zeitung”.
Rosyjskie drony wysłane do Polski „wpisują się w wojnę hybrydową prowadzoną przez Moskwę przeciwko krajom NATO w coraz bardziej bezczelny sposób”.
Konieczna jest wyraźna reakcja (ze strony NATO), aby zapobiec eskalacji
— uważa komentator.
Władimir Putin chce wywołać niepokój, wprawić w zakłopotanie i podzielić Zachód
— pisze Richter zaznaczając, że atak blisko 20 dronów oznacza „eskalację przez Kreml hybrydowej wojny”.
Ten incydent wpisuje się w praktykę „coraz intensywniejszych prowokacji, które nie są przypadkiem, lecz rosyjską strategią”. Putin jest najwidoczniej gotowy do podejmowania dużego ryzyka. Oznacza to, że konflikt Rosji z Zachodem wchodzi w jeszcze bardziej niebezpieczną fazę. Komentator uspokaja, że nie oznacza to wybuchu trzeciej wojny światowej.
Polska odpowiedziała środkami militarnymi i na tym prawdopodobnie skończy się sprawa. Jednak Putin ciągle podnosi stawkę. To prowadzi do zwiększenia ryzyka błędnych ocen, nadreakcji i niechcianej eskalacji
— czytamy w „Sueddeutsche Zeitung”.
Putin sprawia wrażenie, jakby „tracił respekt przed Zachodem”, a w stosunku do NATO testuje granice tego, co możliwe. Przyczyną jest zdaniem komentatora ugodowa postawa prezydenta Donalda Trumpa wobec Rosji.
Putin prawdopodobnie nie jest zainteresowany otwartą wojną z NATO, gdyż byłoby to zbyt ryzykowne. Władca Kremla nauczył się jednak, że za pomocą niewygórowanej stawki może sporo osiągnąć. Prawdopodobnie wysłał drony do Polski, aby zbadać skutki tej akcji. Jak zareaguje Warszawa? A przede wszystkim: jak zareaguje Trump?
— czytamy w „Sueddeutsche Zeitung”. Być może prezydent Rosji liczy na to, że Zachód nie zgodzi się na poważne ostrzeżenie, a Trump okaże obojętność.
Jeżeli NATO chce zapobiec eskalacji, musi teraz jednoznacznie wyznaczyć granicę. Polski rząd zareagował prawidłowo niszcząc rosyjskie drony, po raz pierwszy w przestrzeni NATO. Słuszne jest także to, że władze w Warszawie szukają kontaktu z sojusznikami
— pisze Richter.
Konieczna jest „polityczna jednoznaczność” – kraje NATO muszą potwierdzić, że nie będą tolerować naruszania granic – ani w Polsce, ani w Krajach Bałtyckich, ani też na Morzu Bałtyckim. Decydujący będzie głos Trumpa – „Powinien ostrzec wyraźnie Putina przed wkraczaniem na terytorium NATO. Jeżeli nie okaże zdecydowania, to Putin może pokusić się o destabilizację Bałtów lub nawet o wkroczenia tam” – ostrzegł w konkluzji komentator „Sueddeutsche Zeitung”.
W najlepszym razie jest to wielka rosyjska prowokacja
— ocenił komentator „Die Welt” Philipp Fritz.
W nocy z wtorku na środę doszło do bezpośredniej konfrontacji pomiędzy Rosją a NATO na terytorium NATO, a konkretnie w przestrzeni powietrznej Polski
— podkreślił autor.
To nie było zwykłe naruszenie przestrzeni powietrznej, to była wielka rosyjska prowokacja – w najlepszym razie. A w najgorszym razie był to po prostu atak na kraj NATO
— czytamy w „Die Welt”. Rosja testuje, jak daleko może się posunąć wobec Europy.
Europejczycy po zapewnieniach o solidarności powinni sprawić sobie instrumenty przeciwko wrogom zewnętrznym i nie bać się sięgać po nie. W przeciwnym razie należy spodziewać się, że Rosja będzie nie tylko prowokować i testować Europę, ale będzie coraz bardziej eskalować. Co stanie się po ataku dronów na Polskę? Interwencja „małych zielonych ludzików” w Narwie w Estonii? A może lądowanie na wyspie na Bałtyku czy też wystrzelenie rakiet na którąś ze stolic europejskich? „Terror, strach, przerażenie? Europejczycy nie powinni do tego dopuścić”.
Przed rozpoczęciem manewrów Zapad, Zachód powinien uzmysłowić stronie rosyjskiej, co może się stać, jeżeli nie zakończy hybrydowej wojny.
Autorytarni władcy i dyktatorzy odbierają cofanie się jako zaproszenie do dalszego testowania czy prowokacji
— ostrzegł Fritz. Jego zdaniem Ameryka stała się „chwiejnym partnerem”, a Trump „daje się rozgrywać Putinowi”. Komentator zwraca uwagę, że Waszyngton zwleka z reakcją na rosyjską prowokację, chociaż podczas wizyty Nawrockiego prezydent USA zapewniał o poparciu dla Polski.
Europa musi uzyskać pewność siebie, że w razie konieczności może reagować na wojenne zapędy Rosji także bez USA. Trzeba stworzyć instrumenty i to szybko
— pisze w konkluzji Fritz.
Po ataku dronów na Polskę, Waszyngton długo milczał. Putin wyciągnie z tego wniosek, że może sobie u Trampa na wszystko pozwolić
— pisze Berthold Kohler we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. W jego ocenie NATO tylko „warunkowo” zdało test zaprogramowany przez Putina.
Czy drony przyleciały z Marsa, jak zielone ludziki na Krym? Czy też może Ukraińcy zaatakowali wspierającą ich Polskę, z której terytorium dostarczana jest lwia część dostaw broni z Zachodu? Dane z radarów NATO pokazują, że drony zostały wysłane z Białorusi i to celowo, w co nie wątpi niemiecki minister obrony Pistorius. Nie był to wypadek
— podkreślił Kohler.
Jaki cel miała prowokacja Kremla? Była i jest podwójnym testem NATO, jego politycznej zwartości i zdolności do obrony obszaru sojuszu
— tłumaczy komentator.
Atak został odparty dzięki współpracy polskiego lotnictwa z europejskimi sojusznikami. Dobrze, że sojusz zachował zimną krew – ocenił Kohler. Jego zdaniem NATO nie może chować głowy w piasek, szczególnie nie może tego robić najpotężniejszy kraj Sojuszu.
Podczas gdy w Berlinie, Londynie, Paryżu i innych stolicach Europy skrytykowano Kreml szybko i ostro, w Białym Domu w Waszyngtonie panowała „absolutna cisza”. Putin także z tego testu wyciągnie wniosek, że podobnie jak (premier Izraela) Netanjahu może sobie wobec Trumpa pozwolić na wszystko – czytamy w konkluzji komentarza w „FAZ”.
„To nie tylko chodzi o Kijów, to wyzwanie wobec NATO”
Putin rzuca wyzwanie Europie, NATO i prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi - tak z kolei włoska prasa podsumowała wtargnięcie rosyjskich dronów na terytorium Polski. Zwrócono uwagę na to, że jest to także wyzwanie dla wewnętrznie podzielonej Polski, która próbuje w tej sytuacji odnaleźć jedność.
Gazety odnotowują również na pierwszych stronach słowa prezydenta Włoch Sergio Mattarelli, który nawiązał do klimatu napięć z 1914 roku sprzed wybuchu pierwszej wojny światowej i ostrzegł, że istnieje ryzyko „upadku w otchłań” i „konfliktu o niewyobrażalnych i niekontrolowanych rozmiarach”.
„La Repubblica” zamieściła na pierwszej stronie wielki nagłówek „Atak Putina w Polsce”.
To nie tylko chodzi o Kijów, to wyzwanie wobec NATO
— oceniła gazeta. W artykule redakcyjnym podkreśliła, że „rój dronów kamikadze wysłanych przeciwko Polsce i NATO otwiera na nowo zakurzone atlasy wojskowe z lat 1939-1945 i potwierdza strategię Władimira Putina, który w żadnym razie nie złagodniał po pochlebstwach i czerwonych dywanach na szczycie w Anchorage” z prezydentem Trumpem.
Jak stwierdził publicysta, Putina „zaspokoiłoby tylko to, gdyby NATO zostało sprowadzone do biwaku niezdarnych, niezdolnych do walki żołnierzy”.
Według autora wniosek Polski o uruchomienie artykułu 4. NATO, umożliwiającego pilne konsultacje między państwami członkowskimi to „krok ku możliwemu przywołaniu artykułu 5”, według którego atak na jeden kraj Sojuszu oznacza atak na wszystkie państwa członkowskie.
„Corriere della Sera” nazwało wtargnięcie dronów „nalotem”, którym Putin rzuca wyzwanie NATO.
W komentarzu mowa jest o tym, że Polska granicząca z Ukrainą „jest na pierwszej linii i jest wewnętrznie podzielona”, „rozdarta z powodu pojedynku między rządem a prezydentem Karolem Nawrockim”.
Teraz Polska próbuje się ponownie zjednoczyć
— zauważono.
Zdaniem komentatora nieobecność Polski w Waszyngtonie na sierpniowych rozmowach europejskich przywódców z prezydentem Trumpem ukazała „paraliż” kraju na arenie międzynarodowej.
W ocenie publicysty objęcie urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego „osłabiło premiera Donalda Tuska wywołując konflikt instytucjonalny i polityczny, który odebrał Warszawie możliwość podkreślania jej znaczenia dyplomatycznego i strategicznego”.
Wichry wojny światowej
— to nagłówek z „Il Giornale”.
Redaktor naczelny Alessandro Sallusti wyraził opinię: „Technicznie są wszystkie elementy, by powiedzieć, że Putin chce rozszerzyć konflikt i doprowadzić do wojny światowej”.
Ale, napisał, „bardziej prawdopodobne jest to, że to był crash-test, prowokacja Rosji po to, by ocenić zdolność i wolę Zachodu do reakcji w obliczu bezpośredniego ataku”.
W ciągu paru tygodni przeszliśmy od tego, że byliśmy o krok od pokoju po spotkaniu między Putinem i Trumpem na Alasce, do miejsca o krok od wojny światowej
— podsumował szef gazety.
„Il Messaggero” zamieściło nagłówek „Putin rzuca wyzwanie NATO”.
Rzymska gazeta zwróciła także uwagę na to, że Putin ma plan, którego celem jest przetestowanie obrony „nieba NATO”.
Następnie przypomniała inne zdarzenie:
Przez trzy tygodnie nie mówiło się prawie o niczym innym w kręgach NATO i bezpieczeństwa europejskiego: rosyjski dron typu Shahed przeleciał nisko przez 100 kilometrów polskiej przestrzeni powietrznej zbliżając się na mniej niż 80 kilometrów od Warszawy i 40 kilometrów od Lotniczej Akademii Wojskowej, a następnie eksplodował koło miejscowości Osiny.
Jak zaznaczono w artykule, był to odizolowany epizod, być może błąd, uznany za jeden z wielu rosyjskich wypadów kończących się poza granicami ukraińskimi.
A wczoraj nastąpił przełom: więcej dronów razem, dziesiątki według polskich źródeł, co najmniej około dziesięciu, jak mówią Ukraińcy przekroczyło znowu wschodnią granicę. Tym razem, co bezdyskusyjne, to był efekt decyzji
— podsumowała gazeta. Na jej łamach padło pytanie, dlaczego Putin postanowił tak bardzo zaryzykować.
Pierwsze wytłumaczenie jest militarne. To test. Rosja już sprawdzała przenikalność nieba NATO: w Rumunii, w Chorwacji, w państwach bałtyckich
— dodał dziennik kładąc nacisk na to, że to, jak daleko drony wtargnęły w głąb terytorium polski i intensywność tej operacji to „skok naprzód”.
Moskwa chciała sprawdzić szczelność obrony lotniczej sojuszników. To nie agresja, by zaatakować, ale ryzykowna gra, niebezpieczny eksperyment. To symulacja pod gołym niebem przeprowadzona wobec systemu bezpieczeństwa nie tylko samej Polski, ale NATO. Wydaje się, że test wywołał uspokajającą odpowiedź dla Sojuszu
— zauważył Sallusti.
Publicysta zwrócił następnie uwagę na polityczny kontekst tego zdarzenia, które miało miejsce dokładnie w momencie, gdy w Europie dyskutuje się o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy i o możliwości rozlokowania międzynarodowych sił po zakończeniu wojny.
Jak zaznaczył autor komentarza, to właśnie w takiej chwili Rosja ingeruje, by sprawdzić, „jak bardzo Europejczycy są zdeterminowani, by bronić granic NATO i wspierać Kijów; na ile są gotowi przejść od słów do czynów i jaka będzie linia Trumpa, który umocnił niedawno relacje z Warszawą podczas spotkania z prezydentem Nawrockim”.
Stołeczna gazeta podsumowała, że był to „rosyjski eksperyment tak polityczny, jak i militarny”.
Wymieniła trzecie wytłumaczenie tego, co się stało: strategiczne, a za jego cel wymienia pokazanie przez Moskwę siły, by wpłynąć na trwające negocjacje.
Wtargnięcie dronów może służyć temu, by nakłonić Europejczyków do tego, aby zmusić Ukrainę do pokoju według Rosji. Im więcej dronów przeleci bez zakłóceń, tym bardziej wzrośnie wrażenie, że NATO jest słabe i niewystarczająco reaguje
— uważa publicysta „Il Messaggero”.
„Moskwa przekracza kolejne czerwone linie”
Na Zachodzie czas zakończyć retorykę o nieprowokowaniu Rosji, gdyż to ona zachęca ją do coraz agresywniejszej polityki wobec państw UE i NATO, twierdzą komentatorzy lizbońskiej telewizji CNN Portugal wskazując na „bezprecedensowe” wdarcie się nad Polskę rosyjskich dronów.
Zdaniem komentującej dla CNN Portugal Diany Soller, politolożki z Portugalskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IPRI), strategia Zachodu przyjęta w ostatnich latach wobec Rosji nie zdała egzaminu.
Moskwa przekracza kolejne czerwone linie, pomimo że nikt jej nie prowokuje. Teraz należałoby oczekiwać naszej mocnej odpowiedzi na wtargnięcie na terytorium Polski rosyjskich dronów
— stwierdziła Soller.
Podkreśliła, że bierność NATO i Unii Europejskiej po wdarciu się do Polski rosyjskich dronów będzie odebrana przez Kreml jako słabość Zachodu oraz zachęci ją do dalszych prowokacji.
Według komentującego naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony generała broni Rafaela Martinsa jedną z propozycji takiej odpowiedzi mogłoby być kontrolowanie nieba nad zachodnią częścią terytorium Ukrainy przez siły międzynarodowe.
Zarówno gen. Martins, jak i były minister obrony Portugalii Jose Azeredo Lopes uznali wtargnięcie rosyjskich dronów nad Polskę jako formę testowania przez Kreml zdolności obronnych Polski oraz jej sojuszników z NATO.
Komentując dla CNN Portugal „kolejną rosyjską prowokację”, opowiedzieli się oni za zwiększeniem sił NATO na wschodniej flance. Pochwalili też skuteczność polskich sił zbrojnych i ich sojuszników w strąceniu wrogich obiektów, które w nocy z wtorku na środę pojawiły się nad Polską.
Ze zrozumieniem przyjęli też decyzję polskich władz w sprawie wniosku dotyczącego uruchomienia artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Pozwala on państwom członkowskim NATO na konsultacje z sojusznikami w sytuacji zagrożenia integralności terytorialnej, niezależności politycznej lub bezpieczeństwa.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/740167-co-pisze-europejska-prasa-po-wydarzeniach-w-polsce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.