Byłego premiera jednego z państw członkowskich UE (ale nie Polski!) znam od 21 lat. Po tak długiej znajomości w polityce albo nie rozmawia się wcale, albo rozmawia się bardzo szczerze. Mój przyjaciel całe życie związany był i jest z Europejską Partią Ludową, bo do niej należy jego partia. Sytuuje się na jej prawym skrzydle. Spotkaliśmy się na obiedzie na neutralnym gruncie - ani nie w Polsce, ani w jego kraju, będącego zresztą wysoko w nieformalnej klasyfikacji państw UE, mierzonej kwotą PKB na głowę mieszkańca. Zaczął od gratulacji w związku ze zwycięstwem kandydata prawicy w Polsce. Nie była to kurtuazja - znam jego poglądy - a przecież w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce był też kandydat z partii, która, tak jak jego, jest członkiem EPL! Powiedział, że nasza wiktoria jest ważna nie tylko dla nas, ale też dla całej Europy. Stwierdził, że może to powstrzymać, a przynajmniej opóźnić proces ideologizacji Unii Europejskiej, która konsekwentnie skręca w lewo. Podkreślał, że zwycięstwo prawicowego kandydata w Polsce będzie oddziaływać na resztę Starego Kontynentu.
Żeby było jasne: ów były szef rządu jednego z krajów UE-27 jest zdecydowanie antyrosyjski, a jednocześnie, co często idzie w parze, bardzo antykomunistyczny. Zupełnie nie mieści się w stereotypie prawicy, forsowanym przez media liberalno-lewicowego establishmentu, który przykleja zwolennikom Europy Ojczyzn i politycznym przeciwnikom eurobiurokracji prorosyjską „gębę”, używając określenia Witolda Gombrowicza.
Niejako przy okazji opowiadał mi o powiązaniach jednego z obecnych komisarzy w Komisji Europejskiej, który jest absolwentem komunistycznej uczelni związanej z wywiadem w jednym z krajów, które za czasów Związku Sowieckiego były w „zonie” „jedynej słusznej ideologii”. O przeszłości tego komisarza była informowana niemiecka przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Gertrud von der Leyen. Mimo, że ma prawo do nieformalnego weta wpbec kandydatów na komisarzy w „jej” Komisji i skorzystała z niego w przypadku trzech krajów (w tym np. Rumunii i Malty), to w kontekście tego kandydata nie wyraziła protestu i nie pozwoliła sobie na gest małej „dekomunizacji”. Tymczasem ów komisarz - a ściślej pani komisarz- odpowiada za rozszerzenie Unii Europejskiej, a więc za współpracę z regionem w którym wpływy i Rosji i postkomunistyczne są wciąż duże.
Jadłem w życiu lepsze obiady, ale rozmowa z moim przyjacielem eks-premierem była bardzo ciekawa. Z mądrym można zgubić zjeść, jak trzeba, ale lepiej spożyć dary Boże…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/736024-lunch-z-premierem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.